Moje vetum separatum. Wygrana z Łotwą to żaden sukces, oczy bolą od gry polskich piłkarzy!

Z jednej strony należy się cieszyć, że biało-czerwoni wywieźli z Rygi trzy punkty. Biorąc pod uwagę ich ostatnią dyspozycję, jest to nie lada sukces. Zresztą Łotysze w przeszłości potrafili napsuć nam krwi, o czym boleśnie przekonał się obecny prezes PZPN, a ówczesny selekcjoner Zbigniew Boniek.

Ostatnio regularnie słyszę, że najważniejsze są trzy punkty. Owszem, dobrze że z Łotyszami wygraliśmy, ale czy właściwie ktoś przed startem eliminacji brał pod uwagę inny scenariusz? Można pokonywać Łotwę i inne zespoły tego pokroju, ale co dalej? Na mistrzostwach Europy nie będzie takich drużyn.

W związku z tym do mnie ten argument nie trafia. Zwycięstwo to jedno, ale styl w jakim zostało odniesione to drugie. Łotysze nie byli zbyt wymagającym przeciwnikiem, a mimo to obejrzeliśmy mecz, którego oglądanie było wątpliwą przyjemnością. Faktem jest, że nasza gra wyglądała lepiej niż ostatnio, ale przecież i rywal był słabszy. Co gorsza po meczu wyszło, że atmosfera w kadrze nie jest najlepsza.

Jeśli chcemy myśleć o udanym Euro, to wiele musi się zmienić. Z taką grą to w turniejowej grupie to my możemy być odpowiednikiem Łotwy. A o tym jak bolesne to uczucie przekonaliśmy się już w zeszłym roku. Tyle tylko, że od czerwca nasza postawa nie uległa znaczącej poprawie, a należy się zastanowić czy pod pewnymi kątami nie jest nawet gorzej.

Chciałbym zatem w tym miejscu zgłosić moje vetum separatum. Życzę naszym piłkarzom jak najlepiej, ale nie podpisuję się pod wczorajszymi pozytywnymi ocenami meczu.