Reprezentacja Polski doskonale rozpoczęła mistrzostwa świata od przekonującego zwycięstwa z Wenezuelą. Gospodarze w przeciętnym stylu uporali się natomiast z teoretycznie najsłabszym w naszej grupie Wybrzeżem Kości Słoniowej. Nadwątliło to wiarę w możliwości chińskich koszykarzy, ale mimo to, oni byli zdecydowanym faworytem starcia z biało-czerwonymi. Podopieczni Mike’a Taylora zdawali sobie natomiast sprawę, że mecz Chinami może być kluczowy dla późniejszych losów drużyny na mistrzostwach.
Pierwsze punkty w meczu zdobył Jianlian, ale w odpowiedzi szybko wyrównał Mateusz Ponitka. Później jednak inicjatywę powoli zaczęli przejmować Chińczycy. Zawodnicy z Państwa Środka byli bardzo skuteczni, a przy tym dobrze grali w defensywie. Po pierwszych dziesięciu minutach biało-czerwoni przegrywali więc aż 23:15 i niewiele zwiastowało, że oblicze gry może ulec zmianie.
Drugą kwartę lepiej zaczęli Chińczycy, ale potem Mateusz Ponitka pociągnął grę naszej drużyny. Biało-czerwoni zaczęli powoli odrabiać straty. Rywale zaczęli coraz częściej faulować, co również ułatwiło sprawę Polakom. Na 2,5 minuty przed końcem trafił A.J. Slaughter i nasza strata zmalała do jednego oczka. Chwilę później ten sam gracz trafił za dwa i Polska prowadziła 36:35. W tym momencie o czas poprosił Mike Taylor. Po wznowieniu, celny rzut udał niezawodny Mateusz Ponitka. Do przerwy biało-czerwoni prowadzili więc 39:35, a trzeba pamiętać, że po drodze odrobili 12 punktów straty!
W trzeciej kwarcie Chińczycy, wspomagani przez fanatycznych kibiców, zaczęli odrabiać straty. Polakom znów życie uprzykrzał Jianlian, a pojedynek zaczął się toczyć cios za cios. Biało-czerwoni byli jednak zdeterminowany i pilnowali prowadzenia. Dwa rzuty za trzy trafił A.J. Slaughter i sytuacja stała się nieco bardziej komfortowa. Dzięki temu dowieźliśmy prowadzenie do końca kwarty. Po 30 minutach było 57:54.
Ostatnia odsłona to już wyraźne zmęczenie biało-czerwonych i coraz bardziej rozkręcający się Chińczycy. W naszych szeregach zaczęły pojawiać się faule i straty. To miało swoje konsekwencje, bo Zhao znów dał prowadzenie swojej ekipie. Wtedy o czas poprosił Mike Taylor. Niestety inicjatywa wciąż była po stronie chińskiej. Przy stanie 67:69 kolejną przerwę wziął szkoleniowiec naszej ekipy. 13 sekund przed końcem Chińczycy podwyższyli do stanu 70:67. Rywale jednak faulowali, a Mateusz Ponitka trafił dwa razy do kosza.
Polacy przegrywali już tylko 69:70. Potem Chińczycy podwyższyli do 72:69 i sytuacja zaczęła robić się dramatyczna. W ostatnich sekundach sędziowie dali jednak popis swojej niekompetencji i ewidentnego sprzyjania rywalom. W sytuacji, gdy Slaughter powinien mieć trzy rzuty wolne, sędziowie odgwizdali dwa. A.J. na szczęście dwukrotnie trafił do kosza. Później sędziowie ponownie skrzywdzili nasz zespół. Polaków to jednak nie zdeprymowało. Cztery sekundy przed końcem Mateusz Ponitka został faulowany. Polak z dwóch prób trafił raz i doprowadził do remisu 72:72 i dogrywki.
Dogrywkę lepiej zaczęli Chińczycy, którzy wyszli na prowadzenie. Dwa skuteczne rzuty wolne Adama Hrycaniuka dały nam prowadzenie 74:73. Później Damian Kulig przerwał groźną akcji rywali. Niestety szansy nie wykorzystał Adam Waczyński faulując w ataku. Chińczycy nie trafili jednak z dystansu, a chwilę później Mateusz Ponitka przerzucił piłkę nad obręczą. Chwilę później sytuacja się powtórzyła. Zdeprymowani rywale popełniali sporo błędów, a Polacy dobrze grali w obronie. Niespełna minutę przed końcem Mateusz Ponitka był faulowany i miał dwa rzuty wolne. Nasz zawodnik wykorzystał tę próbę nerwów i zdobył dwa punkty. Było 76:73. Niestety Sun odpowiedział trafieniem za trzy punkty.
Niespełna 11 sekund przed końcem rzucił Damian Kulig. Było 78:76. Chińczycy nie zdołali przeprowadzić akcji, a potem jeszcze sfaulowali. Do końca było 9,7 sek. Z dwóch prób Mateusz Ponitka trafił raz, a wynik podwyższył się do 79:76. Polacy słusznie zdecydowali się faulować w tej sytuacji. Sun nie trafił ani razu, przy czym drugi raz specjalnie, aby dać szansę swoim kolegom na rzut za trzy. Damian Kulig wybił na aut i nadal było nerwowo. Do końca pozostawało 6,13 sek. Polacy wytrzymali jednak tę trudną sytuację i dowieźli wygraną do końca.