Znajdź nas

Felietony

Polacy ratują skocznie w Harrachovie, a kto uratuje skocznie w Polsce?

Czechom marzy się renowacja kompleksu skoczni narciarskich „Certak” w Harrachovie. Problem jednak w tym, że funduszy na to jest niewiele. Sąsiedzi z południa o pomoc poprosili więc Polaków. W akcję zaangażował się Adam Małysz, a w internecie ruszyła zbiórka. Szlachetny to gest, ale może najpierw warto byłoby zebrać pieniądze na remont obiektów na naszym podwórku.

Orlinek w Karpaczu
Skocznia Orlinek /fot. CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=449443/

Żal patrzeć na to jak obecnie wyglądają skocznie „Certak” w Harrachovie. Smutek jest na pewno tym większy, że przecież to właśnie tam w 2001 roku nakręcała się „małyszomania”. Na mamucie w Harrachovie Adam Małysz triumfował wówczas dwukrotnie. Trzy lata później Polak wygrał tam jeszcze raz, ale już na dużej skoczni. Sentyment jest spory i nie zmienia tego fakt, że kompleks „Certak” jak mało który miał ogromnego pecha do wiatru.

Tamte wydarzenia spowiły jednak już warstwy kurzu. Skoków w Harrachovie nie ma już od pięciu lat. W końcu trudno skakać na obiektach, których stan budzi grozę. Czesi nie byli zainteresowani wykładaniem wielkich sum na „Certak” i historia potoczyła się szybko. Brak środków finansowych sprawił, że kompleks popadł w ruinę i z dnia na dzień popada w coraz większą. Teraz środowisko chce coś z tym zrobić i przynajmniej odnowić najmniejsze skocznie. Znów jednak problemem są pieniądze, a właściwie ich niewystarczająca ilość.

Czesi wpadli więc na pomysł, aby o pomoc w zbiórce pieniędzy poprosić Polaków. W świecie sportu to dość osobliwa sytuacja, ale niech tam. W akcję ratowania kompleksu zaangażował się nawet Adam Małysz. I mistrzowi chwała za to. Akcja to przecież w szczytnym celu. A ostatecznie argument, że na wyremontowanych obiektach będą mogli trenować Polacy jest dość przekonujący.

Tyle tylko, że my ratujemy Harrachov, a zapominamy o naszych obiektach. Choćby o dwóch, z których na „Certak” jest dość blisko. Mowa o Orlinku w Karpaczu i Skoczni na Kruczej Skale w Lubawce (najstarsza w Polsce!). To jedne z niewielu skoczni normalnych w Polsce. Na obu występowali niemal wszyscy najważniejsi reprezentanci Polski w XXI wieku.  Szczególna powinna być pamięć o Orlinku. To tam w 2001 roku odbyły się pamiętne mistrzostwa świata juniorów, na których triumfował Veli-Matti Lindstroem. Trzy lata później w Karpaczu rywalizowano w mistrzostwach Polski. W cuglach wygrał wtedy Adam Małysz przed Mateuszem Rutkowskim.

Skocznia w Lubawce

Skocznia w Lubawce /fot. Ercezet – Praca własna, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=55070203/

Od tamtego czasu zmieniło się jednak wszystko. Ostatnie zawody na obu skoczniach odbyły się już niemal dekadę temu. Wydawało się, że złą passę może przerwać duży remont obiektu w Lubawce w 2016 roku. Niestety mimo to konkursów dotąd tam nie przeprowadzono. Problemów jest wiele. Na Kruczej Skale nie ma sztucznego naśnieżania ani igielitu. Na Orlinku zresztą też, a co więcej jest tam zalany zeskok. Spraw do załatwienia znalazłoby się pewnie znacznie więcej. Nie są to jednak problemy takiej skali jak te w Harrachowie. Przy znacznie mniejszych kosztach oba obiekty można przywrócić do używalności. Taki krok wydaje się bardzo pożądany, bo na Dolnym Śląsku skoki obecnie nie istnieją. Tradycje nigdy nie były tam zresztą zbyt silne, ale były. Dzisiaj natomiast nie ma adeptów, którzy chcieliby pójść w ślady Adama Małysza i Kamila Stocha. A może są, tylko nie mają gdzie i z kim trenować?

To oczywiście sprawa złożona i remont skoczni w Karpaczu czy Lubawce nie sprawi, że dzieci zaczną masowo skakać tam na nartach. Organizacja dużych zawodów krajowych, takich jak mistrzostwa Polski, może jednak sprawić, że tradycje odżyją. Gdyby tak się stało, może lokalne władze pomyślałby o budowie najmniejszych obiektów. Tym bardziej, że w Lubawce przebąkiwano o takim pomyśle. Na razie jednak w Karpaczu rozebrano „Karpatkę” o punkcie K-35.

Rzeczywistość jest smutna i pewnie przyszłość również taka będzie. Wspierając finansowo renowacje obiektów w Harrachovie – co samo w sobie nie jest niczym złym – warto jednak pamiętać, że i u nas są cenne i potencjalnie potrzebne obiekty, które potrzebują pomocy.

Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.

Więcej w Felietony