Znajdź nas

Felietony

Igrzyska Europejskie – niechciane, niekochane i niepotrzebne. Ideały olimpijskie rozmienione na euro

Już tylko godziny dzielą nas od rozpoczęcia drugiej edycji Igrzysk Europejskich w Mińsku. Imprezy zupełnie niekochanej i całkowicie zbytecznej.

Igrzyska Europejskie w Baku
Ceremonia otwarcia Igrzysk Europejskich w Baku

Skoro swoje kontynentalne Igrzyska mają Azjaci czy mieszkańcy półkuli zachodniej to dlaczego nie my?” – pomyślał Europejski Komitet Olimpijski i zabrał się do działania. Tak zrodził się pomysł Igrzysk Europejskich. Imprezy, która miała jednoczyć Stary Kontynent i być preludium do wielkich Igrzysk Olimpijskich. Miało być pięknie, bo w końcu to kolejna okazja do promocji ideałów olimpijskich, wartości i sportowych idoli.

Brzmi to wszystko cukierkowo, ale właściwie po co te Igrzyska Europejskie? Tu dochodzimy do sedna. Bo jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Pomysł organizacji tegoż wydarzenia był niczym innym jak skokiem na kasę. W końcu Igrzyska Europejskie – przynajmniej z założenia – wydawały się idealną szansą na duży zarobek. Sponsorzy, prawa telewizyjne i tak dalej – to wszystko połączone do kupy okazało się czynnikiem decydującym.

W rezultacie dostaliśmy imprezę, której specjalnie nie chciały ani federacje sportowe, ani zawodnicy. Dość wymowny jest tu swoiste przymuszania organizacji lekkoatletycznych czy zapaśniczych do udziału w pierwszej edycji Igrzysk w Baku. Igrzysk, z których jedyne co na długie lata zapamiętamy to występ… Lady Gagi.

Sternicy Europejskiego Komitetu Olimpijskiego chcieli imprezy co najmniej na miarę Igrzysk Azjatyckich, tylko że to nie mogło się udać i się nie udało. Przede wszystkim dlatego że kalendarze europejskich sportowców – w porównaniu do azjatyckich, szczególnie z najbiedniejszych państw – są naszpikowane do granic wytrzymałości. Mamy mistrzostwa Europy, mistrzostwa świata i szereg innych wydarzeń. Dla Igrzysk Europejskich tutaj po prostu nie ma miejsca.

Wskutek tego wielu zawodników Igrzyska Europejskie po prostu olewa, bo priorytety są inne. Krajowe związki zresztą nie czynią często ku temu przeszkód, zatwierdzając rezerwowe składy. Inna sprawa jest taka, że międzynarodowe federacje też nie chcą sobie robić dodatkowej konkurencji. W rezultacie w Baku na pływalni rywalizowali juniorzy, a na lekkoatletycznej bieżni startowały jedynie najsłabsze europejskie drużyny.

W Mińsku będzie pod tym kątem nieco lepiej, bo Igrzyska Europejskie między innymi w takich dyscyplinach jak judo, kajakarstwo czy boks będą zarazem mistrzostwami Europy. Trudno więc nie podejść poważnie do tych zawodów. Tyle tylko, że ujawnia to kolejną absurdalność tej imprezy. Po co robić specjalnie Igrzyska Europejskie, skoro w kilku dyscyplinach są to jednocześnie mistrzostwa Europy. Można zrobić to taniej i lepiej, co udowodniły zeszłoroczne mistrzostwa europejskie w Glasgow i w Mińsku. Ale wiadomo… Kasa musi się zgadzać… pomysłodawcom.

W wielu dyscyplinach w Mińsku będzie dość egzotycznie. Niemal równolegle do Igrzysk Europejskich będą się toczyć na przykład… mistrzostwa Europy w szermierce czy mistrzostwa świata w koszykówce 3×3. W lekkoatletyce zawody w Mińsku będą z kolei poligonem doświadczalnym i to tak bardzo, że mało kto połapie się o co chodzi. Takich dyscyplin jak pływanie, siatkówka czy triathlon już z kolei nie zobaczymy.

O tym jak wielkim wzięciem cieszą się Igrzyska Europejskie świadczy fakt, że tegoroczną imprezę miał organizować Amsterdam. Holendrzy w porę zorientowali się jednak, w co się wpakowali i czym prędzej zrezygnowali z przedsięwzięcia. Kukułcze jajo przygarnął Mińsk. I żeby była jasność. Białorusini nie zrobili tego z powodów prestiżowych, ale czysto pragmatycznych. Impreza jest bowiem dla białoruskich władz idealną okazją do ocieplenia swojego wizerunku w świecie zachodnim. Każdy kto rozumie meandry dyplomacji wie, jak ważna jest to kwestia w okresie silnych tarć na linii Moskwa – Mińsk. Władze Europejskiego Komitetu Olimpijskiego przekonywały, że gdy impreza okrzepnie to chętnych będzie więcej. I guzik. W 2023 roku Igrzyska Europejskie chce organizować tylko nasz poczciwy Kraków.

Każdy medal wywalczony na Igrzyskach Europejskich przez biało-czerwonych będzie cieszył, choć w wielu dyscyplinach nie będzie miał należytego prestiżu. Bo w takiej formule Igrzyska Europejskie nie mają żadnej przyszłości. Najsmutniejsze jest jednak to, że ideały olimpijskie na siłę rozmienia się na drobne. A to wszystko tylko i wyłącznie po to, żeby zasilić budżet.

Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.

Więcej w Felietony