Szymon Kastelik: Zwykłemu „Kowalskiemu” psie zaprzęgi kojarzą się z husky’mi i ciągnącymi przez tą rasę saniami. Natomiast niedawno zdobyła pani mistrzostwo świata w konkurencji skijoring, a w poprzednich latach odnotowała pani sukcesy również w bikejoringu. Okazuje się, że jest naprawdę wiele sposobów na rywalizację w psich zaprzęgach, a Agnieszka Jarecka radzi sobie w nich znakomicie!
Agnieszka Jarecka: Oczywiście. Mamy w Polsce od 2005 roku oficjalny Polski Związek Sportu Psich Zaprzęgów. Zrzesza on kilka konkurencji, które rozgrywa się zazwyczaj na jednych zawodach. Są to te zaprzęgi, które są kojarzone z husky’mi ciągnącymi sanie. Złożone są z czterech, sześciu, ośmiu i nawet więcej psów. Gdy nie ma śniegu, to ciągną specjalny wózek. W tych konkurencjach obowiązuje podział na rasy: husky, malamuty i wszystkie inne mieszanki specjalne. Mamy też dyscypliny indywidualne, w których się specjalizuję. Są to bikejoring, czyli jazda na rowerze górskim z jednym psem. Skijoring, czyli jazda na nartach biegowych z jednym lub z dwoma psami. Mamy jeszcze canicross, inaczej zwykły bieg z jednym psem. I jest jeszcze rywalizacja na scooter’ach. A dokładniej na specjalnych hulajnogach, które ciągnięte są przez jednego lub dwa psy.
W skijoringu oraz bikejoringu korzysta się z klasycznych nart i rowerów?
W bikejoringu jest to typowy rower do kolarstwa górskiego. W chwili obecnej używamy rowerów z kołami 29-calowymi. Takich z jakich korzysta się w maratonach rowerowych i MTB. Zaś w skijoringu korzystamy z normalnych nart biegowych do stylu łyżwowego. Są to te same, w których biegała łyżwą na przykład Justyna Kowalczyk.
Wspomniała pani już o rasach psów. Jakie startują najczęściej?
W chwili obecnej najszybsze, najsilniejsze i najlepsze psy to greystery i eurodogi, które są mieszankami. Nie są to rasy uznane, więc nie pojawiają się na wystawach. To psy stworzone około czterdzieści lat temu w Norwegii. I są typowo rasami sportowymi, które pasują idealnie do psich zaprzęgów. Ważą około trzydziestu – trzydziestu pięciu kilogramów. No i jak wspomniałam, mamy jeszcze husky i malamuty. Tylko, że one mają osobną kategorię, ponieważ są o wiele wolniejsze.
Z iloma psami aktualnie trenuje i startuje Agnieszka Jarecka?
Posiadam pięć psów zaprzęgowych, z czego z czwórką aktualnie startuję. Są to psy, które mają od dwóch do siedmiu lat. Natomiast najstarsza czternastoletnia emerytka już nie startuje.
Są to psy z pani hodowli?
Tak, to są moje psy, które mieszkają ze mną. Startująca czwórka to pies Kodi, z którym odniosłam największe sukcesy, i trójka jego dzieci.
Jak wygląda proces przygotowawczy psa do zawodów?
Treningi i starty w zawodach odbywają się od końca sierpnia do kwietnia lub maja. Czyli wtedy, gdy panuje temperatura poniżej osiemnastu stopni Celsjusza. Te psy nie mogą biegać w cieplejszych warunkach, bo chcą być ciągle w ruchu i mogłyby się przegrzać. Toteż musimy myśleć jakby za nie i nie pozwalać im na nadmierną aktywność w wyższych temperaturach. W okresie letnim skupiamy się głównie na podtrzymaniu kondycji. Odbywa się to poprzez luźne bieganie na łąkach i w lasach, zabawy z piłką i przede wszystkim pływanie. Wtedy psy naprawdę sporo czasu spędzają w wodzie.
Natomiast w normalnym sezonie startowym odbywają się treningi w uprzęży. Zaczynamy od krótkich dystansów – około dwóch – trzech kilometrów. W zimie biegamy już około piętnastu kilometrów. Jeździmy do lasu lub na przygotowane trasy. Zakładamy uprząż, a reszta sprzętu zależna jest już od konkurencji. Rowery, wózki, sanie, narty czy też hulajnogi. Osobiście ze swoimi psami trenuję głównie cztery razy w tygodniu. Odbywamy treningi szybkościowe lub treningi siłowe i są to wszystko zadania interwałowe. I oczywiście do tego dochodzi dodatkowy czas poświęcony na bieganie luzem.
Może głupio to zabrzmi, ale jestem ciekawy. Czy psy korzystają z jakiś usług fizjoterapeutów?
Ja rzadko korzystam z takiej pomocy. Przez ponad dwadzieścia lat startów tylko raz miałam przypadek, że po ugryzieniu osy wystąpił u psa obrzęk. A tak moje psy nie miały żadnych poważniejszych kontuzji w czasie biegu. Oczywiście były jakieś złamane pazury czy lekko przecięta opuszka. Ale tak naprawdę tylko raz potrzebowałam większej pomocy. Oczywiście są centra rehabilitacyjne dla psów, gdzie można skorzystać na przykład z bieżni wodnej. Jednak na co dzień nie używa się takich rzeczy.
Jaki jest taki minimalny wiek, w którym pies może już startować?
To jest zależne od konkurencji. W dyscyplinach indywidualnych to półtora roku, w większych zaprzęgach to rok.
Jeszcze jedno pytanie o psy, ponieważ coraz prężniej działają różne grupy aktywistów, które na przykład walczą z wykorzystaniem zwierząt w zawodach sportowych. Czy była pani świadkiem, aby takie grupy przeszkodziły w organizacji zawodów?
Chyba kiedyś mogła wydarzyć się taka sytuacja, ale to był rok 2000 albo 2001. Od tamtego czasu nie byłam świadkiem, żeby takie grupy chciały nam przeszkodzić. Ja zawsze zapraszam osoby posiadające jakieś wątpliwości na trening lub zawody. Wtedy zobaczą jak te psy chcą biegać. Tak naprawdę to nie my, lecz one zmuszają nas do wychodzenia z domu i trenowania (śmiech). One po prostu kochają to robić. Same z siebie chcą biegać. Jak widzą tylko sprzęt, to zaczyna się wycie. Na zawodach trzeba mocno je trzymać, aby nie wystartowały za szybko. Psy są po prostu stworzone do tego. Moje zwierzaki czują się źle, jeżeli nie wybiegają się kilka razy w tygodniu. Dodatkowo one nie mogą biegać luzem. Muszą popracować w uprzęży i to sprawia im radość.
Pora na banalne pytanie, ale muszę je zadać. Jak Agnieszka Jarecka rozpoczęła przygodę z tym sportem?
Ze sportem byłam związana od dziecka, ponieważ moja mama była w kadrze biegaczek narciarskich. Ona zabierała mnie właśnie na treningi i zawody. Tak naprawdę na nartach biegowych jeździłam od trzeciego roku życia. W 1995 roku znajomy mojej mamy, który również trenował narciarstwo biegowe, organizował jedne z pierwszych zawodów w psich zaprzęgach w Polsce. Zapytał się mojej mamy, czy nie chciałaby wystartować w tej nowej dyscyplinie sportowej w skijoringu, bo miał swoich znajomych, którzy posiadali wolne psy. Mama była bardzo ciekawa tego sportu. Zaczęła jeździć na treningi, a ja razem z nią.
Wystartowałyśmy razem na tych zawodach. Miałam wtedy osiem lat. To był wyścig dzieci na dystansie około pięciuset metrów. Dzieci były asekurowane przez rodziców. I tak to się zaczęło. Później ja wciągnęłam się bardziej w ten sport. Przez pierwsze kilka lat treningi odbywały się z tymi wypożyczonymi psami. Mieszkaliśmy w bloku i dlatego mama nie chciała zgodzić się na swojego psa. Jednak po ośmiu latach udało mi się wybłagać husky’ego. A później to się potoczyło. Pojawiły się kolejne psy. Potem przeprowadziłam się i od kilkunastu lat zajmuję się tym sama.
A jaki był pierwszy wielki sukces w pani karierze?
To było jeszcze, gdy byłam juniorką. W 2002 roku zajęłam drugie miejsce na mistrzostwach świata juniorów, które odbyły się w Słowacji. Potem była dosyć długa przerwa. Pierwszy duży sukces w karierze seniorskiej miał miejsce w 2011 roku. Był to złoty medal Mistrzostw Europy, które odbyły się na Górze św. Anny. Wygrałam wówczas rywalizację w bikejoringu.
Po tylu latach kariery i po tylu medalach, to tegoroczne mistrzostwo świata cieszyło równie mocno?
Jak najbardziej, ponieważ był to mój pierwszy złoty medal w skijoringu. Miałam już wcześniej srebro w tej konkurencji oraz mistrzostwo Europy. Dlatego to złoto jest dla mnie bardzo ważne. W Polsce mamy trudne warunki do trenowania. Zwłaszcza występuje problem z śniegiem. Olbrzymią przewagę mają nad nami zawodnicy ze Skandynawii, gdzie jest to sport oficjalny i bardzo popularny. Dodatkowo mają większe środki finansowe i oczywiście więcej tras oraz śniegu. Tym bardziej jestem zadowolona z tego, że przy ograniczonych możliwościach pokonałam przeciwniczki z Norwegii, Finlandii czy Szwecji.
No właśnie chciałem zapytać się o to, czy w Polsce można trenować bez większych problemów.
W warunkach i dyscyplinach niezimowych nie ma kłopotu, gdyż jedziemy do lasu i trenujemy. Natomiast konkurencje śnieżne wymagają tras oraz śniegu. Mało kto chce nas wpuszczać na te trasy z psami. Dlatego często musimy trenować wcześnie rano lub późnym wieczorem. Ja trenuję głównie na Kubalonce, która jest oddalona osiemdziesiąt kilometrów od mojego domu. Jestem tym samym zmuszona pokonywać tę trasę trzy-cztery razy w tygodniu. W tym roku jeździłam też do Czech w poszukiwaniu śniegu. Czasami trenuję też w Jakuszycach. Drugim problemem jest budżet, który jest ograniczony i musimy wszystko pozyskiwać na własną rękę.
I znów uprzedziła pani moje pytanie (śmiech). Mówiła pani, że istnieje związek. Stąd chciałbym dowiedzieć się, czy zawodnicy dostają jakieś wsparcie od władz państwowych lub samorządowych?
Nasz związek otrzymał w zeszłym roku od ministerstwa dziewięćdziesiąt tysięcy złotych. I był to cały budżet na organizację wszystkich zawodów, stypendia dla zawodników, wyjazdy na zawody. Po prostu jest to kwota za mała na takie potrzeby. Ja za zdobycie mistrzostwa świata dostaję miesięcznie stypendium w wysokości sześciuset – siedmiuset złotych. A wyjazd na jakieś mistrzostwa kosztuje kilka tysięcy złotych. Musimy szukać na własną rękę sponsorów oraz prosić się sprzętu i dofinansowań z innych źródeł.
A sponsorzy są chętni do pomagania?
W tym tkwi następny problem. Udaje się pozyskać sponsorów, którzy dają nam sprzęt. Natomiast jest mało tych, którzy chcą przeznaczyć na nas pieniądze. A wyjazdy i utrzymanie psów jest bardzo drogie. Cały czas borykamy się z problemami finansowymi.
W Polsce jest dużo zawodników?
W chwili obecnej mamy wydanych ponad sześćset pięćdziesiąt licencji zawodniczych. Plus należy doliczyć zawodników, którzy startują bez licencji.
Czyli faktycznie mówimy o dyscyplinie sportowej, która rośnie i potrzebuje większego wsparcia niż te dziewięćdziesiąt tysięcy złotych.
Dokładnie. Są to śmieszne kwoty. Zarząd pracuje charytatywnie. Zazwyczaj są to aktywni zawodnicy, którzy z własnej woli organizują zawody i próbują pozyskiwać fundusze.
Według pani psie zaprzęgi mają szansę pojawić się na Igrzyskach Olimpijskich?
Na letnich na pewno nie, bo panują wtedy za wysokie temperatury. Natomiast jeżeli chodzi o zimowe, to były starania o to. Kilka razy nastąpiły próby włączenia psich zaprzęgów do programu, ale się na to nie zdecydowano. Może w przyszłości się to zmieni.
Mogłoby to pomóc w uzyskaniu większego wsparcia finansowego.
Na pewno, ponieważ niestety często wszystkie sporty nieolimpijskie są pomijane.
Ma pani na swoim koncie złota mistrzostw Świata, Europy i Polski. Jakie więc może mieć dalsze plany i marzenia Agnieszka Jarecka?
Zdobycie mistrzostwa to jedno. Zaś obrona tego tytułu to rzecz o wiele trudniejsza. Konkurencja jest coraz silniejsza. Przechodzą coraz lepsi zawodnicy z innych sportów. Na przykład w naszej dyscyplinie startował Norweg Ole Einar Bjoerndalen. Dlatego trzeba ciągle poprawiać formę. Będę chciała również spróbować swoich sił w tych większych zaprzęgach.