Przemysław Paszowski: Przyznam szczerze, że byłem zdumiony jak zobaczyłem filmy z pani występów. Nigdy bym nie przypuszczał, że można takie akrobacje robić w kajaku! Zofia Tuła: I to właśnie we freestyle’u kajakowym jest najlepsze. Robi się rzeczy niewyobrażalne i nietypowe, szalone i emocjonujące. Uwielbiam momenty, gdy wysoko wyskakuję się w powietrze! Można powiedzieć, że nie tylko pływamy, ale też czasem latamy w kajaku.
Gdybyśmy mieli porównać tę dyscyplinę do jakiejś innej to do jakiej byłoby jej najbliżej? Narciarstwa dowolnego, łyżwiarstwa figurowego?
Freestyle kajakowy to taka akrobatyka w kajaku. Bardzo podobny jest do innych sportów freestyle’owych na przykład snowboardu czy właśnie narciarstwa. Dobrym porównaniem są konkurencje half pipe. Tak samo jak w naszej dyscyplinie wykonuję się tam dowolne figury. Tylko, że we freestyle’u kajakowym ogranicza nas czas.
Jak wygląda taki pokaz? Ile trwa? Co jest w nim oceniane?
Przejazdy trwają po czterdzieści pięć sekund. Podczas nich wykonujemy figury utrzymując się na fali lub w odwoju. Tak więc kręcimy się z kajakiem w poziomie i pionie, robimy piruety, salta przodem i tyłem. Ewolucje te opisane są w regulaminie i mają określone wartości punktowe w zależności od trudności. Dodatkowo punktowane są bonusy – za wysokość, czystość i połączenia.
Bonus za wysokość przyznaje się przy figurach powietrznych na przykład Loop’ie – salcie. Sam ten trick ma wartość sześćdziesięciu punktów, ale jeśli kajak będąc do góry dnem nie dotyka wody, przyznawany jest bonus Air wynoszący trzydzieści oczek. W sytuacji gdy kajakarz wyskoczy tak wysoko w powietrze, że cały jest nad powierzchnią wody dostaje jeszcze dodatkowo bonus Huge, czyli czterdzieści punktów.
Bonusy za czystość – Clean i Super Clean odnoszą się do wykonywania ewolucji bez dotykania wiosłem wody, a bonus Linked dodawany jest do figur płynnie połączonych z innymi. Podczas przejazdu sędziowie oceniają jakie figury i z jakimi bonusami zostały wykonane poprawie. Na wynik końcowy składa się średnia z ocen trzech sędziów.
W trakcie eliminacji wykonujemy po dwa przejazdy, w ćwierćfinale trzy, w półfinale dwa i w finale trzy. Pięciu najlepszych zawodników rywalizuje w finale i ten kto zdobędzie najwyższy wynik za jeden przejazd wygrywa.
Jaka jest trudność tricków, które wykonuje pani podczas zawodów?
Zróżnicowana, robię zarówno te trudniejsze jak i łatwiejsze. Zawsze zaczynam od figur, które są dla mnie w danym miejscu najbardziej pewne. Jak już „natrzaskam” tyle punktów, że jestem bezpieczna, czyli na pewno przejdę do kolejnego etapu, to zaczynam szaleć z trudniejszymi figurami lub połączeniami. Chociaż często zostawiam sobie parę asów na finał, żeby mieć czym zaskoczyć rywalki. Często są to dodatkowe połączenie takie jak na przykład Spacegodzilla ze Spitwheelem. Jest to połączenie figury powietrznoobrotowej z figura obrotową. Salto w przód z dodatkową rotacją boczną, gdzie podczas lądowania stawia się kajak do kolejnej świeczki tak, że dziób bokiem zanurza się pod wodą, a rufa unosi w powietrze. Kajakarz obraca kajakiem na dziobie o sto osiemdziesiąt stopni i dodaje jeszcze jedną świeczkę na rufie. Jedną z moich ulubionych, trudniejszych figur jest Phoenix Monkey – piruet na dziobie kajaka połączony z saltem w przód.
Czy te zawody odbywają się na torach wykorzystywanych także w kajakarstwie górskim czy może startujecie też w rzekach?
I tu i tu. W tym roku Mistrzostwa Europy odbywały się na torze kajakowym pod Bratysławą. Jednocześnie z Mistrzostwami Europy U23 i juniorów w slalomie. Tor ma dwie odnogi. W prawej znajduję się odwój i tam rozgrywane były nasze Mistrzostwa, a na lewej ścigali się slalomiści.
Co roku odbywają się też zawody na torach kajakowych na przykład w Pradze czy jak to miało miejsce w ostatnich latach Mistrzostwa Polski w Krakowie. Za to Puchary Świata rozegrane zostały w ogromnym odwoju na rzece Palaresa w hiszpańskiej miejscowości Sort.
Bywa też tak, że najfajniejsze miejsca na rzece tworzą się w odludnych miejscach. W roku 2015 startowaliśmy podczas Mistrzostw Świata na fali Garburator w Kanadzie. Znajduję się ona na rzece Ottawa, gdzieś pomiędzy małymi wioskami i żeby się tam dostać, trzeba przespacerować się z kajakiem po lesie po górzystym terenie. Na zawody były budowane tam specjalne kładki i schody, tak żeby kibice mieli ułatwioną komunikację, a ekipa filmowa porozkładana była na specjalnych rusztowaniach na skałach z wielkimi dźwigami na kamery.
Jak w ogóle zaczęła pani trenować tę dyscyplinę? Wsiadła pani do kajaka i zaczęła po prostu wykonywać takie ewolucje?
Szczerze mówiąc nigdy nie wybrałam swojej ścieżki życiowej jako sportowca. Raczej bym powiedziała, że nie miałam wyboru. Moja pasja do kajaków rozwijała się stopniowo i ewoluowała. Wszystko zaczęło się od rodzinnych spływów po nizinnych rzekach w dwuosobowych kajakach. Bardzo lubiliśmy całą rodziną spędzać tak wolny czas, ale z czasem rzeki nizinne i jeziora mnie nudziły. Brakowało mi emocji. Zawsze najbardziej lubiłam sytuacje, gdy robiło się ciekawie – woda zaczynała szybciej płynąć. W momencie, kiedy nadarzyła się okazja, odstawiłam kajaki dwuosobowe i zaczęłam pływać rzeki górskie. Początkowo rodzinnie, później na własną rękę trudniejsze rzeki górskie ze starszymi przyjaciółmi. Tak zakochałam się w kajakarstwie górskim, którego odłamem jest freestyle. I to właśnie podczas swoich wypraw górskich poznałam freestyle kajakowy, który od razu skradł mi serce i postanowiłam, że muszę się tego nauczyć!
Freestyle zaczęłam trenować tuż przed moimi pierwszymi Mistrzostwami Polski. Chciałam spróbować swoich sił w zawodach i zobaczyć co z tego wyjdzie. Podstawy miałam bardzo solidne. Początki nauki freestyle kajakowego to podstawy kajakarstwa górskiego, więc jak postanowiłam, tak wsiadłam w kajak i zaczęłam uczyć się pierwszych figur. Jeździłam wtedy pod Lwówek Śląski, gdzie uczył mnie pierwszych figur zaprzyjaźniony kajakarz. Po treningach wystartowałam w Mistrzostwach Polski, które w 2011 roku rozegrano w Jeleniej Górze. Zdobyłam wtedy srebro. Był to mój pierwszy medal. Poznałam się tam z Tomkiem Czaplickim, który później został moim trenerem i dołączyłam do jeleniogórskiego klubu. Od tamtej pory wsiąkłam na stałe we freestyle i trudno było mnie zmusić do wyjścia z wody. W 2012 zaczęłam startować na arenie międzynawowej we freestyle’u kajakowym.
Co panią w tym pociągało?
Uwielbiam podnosić sobie poprzeczkę coraz wyżej, czy to w kajakarstwie górskim czy we freestyle’u. Pokonywać własny strach i rozwijać umiejętności. Kajakarstwo górskie jest trochę jak rozwiązywanie łamigłówek. Trzeba czytać wodę, opracowywać linię płynięcia, by pokonywać bystrza, zwłaszcza te trudniejsze. Nie ma tam miejsca na niezdecydowanie, bo można źle skończyć. Najbardziej lubię uczucie satysfakcji, kiedy uda się spłynąć trudniejszy odcinek rzeki czy wodospad. Jest to coś w rodzaju stawiania sobie wyzwań i pokonywania ich. We freestyle’u każda pierwsza, kolejna, wyższa lub lepiej wykonana figura, czy łączenie ich ze sobą daję ogromną satysfakcję. Uwielbiam schodzić z wody po wytraceniu wszystkich swoich sił – totalnie zmęczona, ale bardzo przyjemnie zmęczona.
Kolejną rzeczą oprócz samego pływania jest lifestyle, który się z nim wiąże. Każde miejsce do uprawiania freestyle’u kajakowego jest inne i aby móc odnosić sukcesy sportowe trzeba mieć płynną technikę. Umieć dopasowywać ją do danego miejsca. Wiąże się to z treningami w różnych miejscach i podróżowaniem po całym Świecie. W zimie w poprzednich latach lataliśmy do Ugandy trenować na jednych z najlepszych fal na świecie. W sezonie jeździmy kamperem po Europie, startując i trenując w różnych miejscach. Freestyle kajakowy pozwala mi łączyć wiele pasji, tą do pływania, do podróżowania oraz moje artystyczne zamiłowania między innymi do fotografowania.
Jak długo trzeba ćwiczyć, żeby wykonać dany trick idealnie?
Trudno powiedzieć. Jak w każdym sporcie wszystko zależy od predyspozycji. Ja po roku wykonywałam z różną powtarzalnością około pięciu figur. Na naukę oprócz predyspozycji wpływa dużo czynników takich jak ilość treningów czy zaangażowanie kajakarza. Ponadto dużo prościej jest uczyć się danych figur w miejscach, które temu sprzyjają.
Ja na przykład lubię prowadzić zajęcia w niemieckiej miejscowości Plattling. Tamtejszy odwój wybija mocno w powietrze i łatwiej jest nauczyć się tam Loopa – salta w przód. Gdy zaczynałam nie było profesjonalnych instruktorów czy trenerów tego sportu w Polsce. Dlatego też, aby ułatwić innym drogę rozwoju, otworzyliśmy razem z Tomkiem Czaplickim pierwszą szkołę freestyle’u kajakowego w Polsce.
Zakładając, że dana osoba zna postawy kajakarstwa górskiego, mogę powiedzieć, że po jednym weekendzie z nami kursant powinien poradzić sobie ze zrobieniem Spina. Jest to płaski obrót o trzysta sześćdziesiąt stopni. W przypadku bardziej skomplikowanych figur potrzeba zwykle trochę więcej czasu na ich opanowanie i wyrobienie sobie powtarzalności ich wykonywania. Bywają jednak takie przypadki, że na pierwszym szkoleniu kursant zaczyna już robić pierwsze figury obrotowe, jak na przykład Cartweel – gwiazda.
Czy treningi wykonywane są tylko na wodzie czy też poza nią?
Głównie na wodzie. W odwoju lub na fali, ale także na płaskiej wodzie na przykład na basenie czy rzece. Treningi basenowe odbywają się głównie w zimie, kiedy pogoda nie pozwala na pływanie na zewnątrz. Tak zwana „płaska woda” ma bardzo duże znaczenie podczas nauki figur. Łatwiej jest wtedy nauczyć się schematu ruchu, gdy nie ma tylu dodatkowych bodźców. Na lądzie trenuję głównie poza sezonem, gdy nie jestem ciągle w podróży. Wzmacniam ciało na siłowni, najczęściej z małymi obciążeniami lub z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała.
Czy podczas treningów lub zawodów zdarzały się niebezpieczne sytuacje?
Zazwyczaj pływamy w takich miejscach, które są bezpieczne. Priorytetem są playspoty, gdzie bardziej efektownie można wykonywać figury. Zdarzają się stłuczone palce czy powybijane barki. Czasem też, gdy jest płytko można uszkodzić kajak. Ja kiedyś zrobiłam nawet wielką dziurę na wylot w karbonowym kajaku. Bywają też połamane wiosła czy naciągnięte mięśnie.
Niebezpieczne sytuacje częściej spotykane są w kajakarstwie górskim. Niewłaściwe skoczenie z wodospadu może skutkować połamanymi kośćmi.
Są też takie odwoje, które nie wypuszczają łatwo albo wcale. Zazwyczaj w takich miejscach rozstawia się asekuracje, żeby w razie problemów, pomóc kajakarzowi w niefortunnej sytuacji. Najniebezpieczniejszymi miejscami na rzece są jednak syfony. Najlepiej omijać je z dala. Jest to takie miejsce, gdzie między skały lub kamienie wpływa duża ilość wody i wypływa różnymi ujściami. Coś w stylu sitka pod wodą. Spotkanie z syfonem niestety często kończy się śmiercią. Dlatego przed spłynięciem rzeki, nawet nizinnej, powinno się zapoznać z trasą – sprawdzić jakie są niebezpieczne miejsca, progi, gdzie lepiej nie pływać i przenieść kajak lądem.
Jakie cechy fizyczne jak i emocjonalne powinien mieć idealny zawodnik?
We freestyle’u kajakowym bardzo ważna jest koordynacja ruchowa i dobre czucie ciała w przestrzeni. Szczupły, dynamiczny kajakarz o dużej sile w stosunku do masy ciała ma lepsze warunki do bycia topowym zawodnikiem. Dzięki mniejszej wadze i dynamice jest w stanie wyżej skakać i szybciej się poruszać, co pomaga uzyskać więcej figur i bonusów. Bardzo ważne jest opanowanie i dokładność podczas przejazdów. Podczas figur są momenty kiedy trzeba zwolnić i nagle dynamicznie przyśpieszyć z ruchem. Nie można być zbyt narwanym ani powolnym. Tak więc ugruntowana technika, dokładność i spokojna głowa są kluczem do sukcesu w tym sporcie.
W tym roku wygrała pani Puchar Świata. To największy sukces w karierze?
Myślę, że tak. To było jedno z moich marzeń. Zmierzyłam się z kajakarkami z całego świata i zwyciężyłam. Dodatkowo tegoroczne Puchary były bardzo wymagające. Odwój w Sorcie był potężny i momentami nieprzewidywalny. Dużo trudniej było wykonywać tam figury i utrzymać się w miejscu zawodów. Dlatego ten sukces cieszy jeszcze bardziej.
Dwa lata temu w Argentynie zajęłam drugie miejsce w Pucharze Świata tuż za Japonką Hitomi Takaku. Rok temu na mistrzostwach świata znowu byłam tuż za nią. Ona zdobyła brąz, ja byłam czwarta. Obie obiecałyśmy sobie wtedy, że za rok spotkamy się silniejsze. Do tamtej pory nigdy nie udało mi się być w zawodach wyżej od niej. W tym roku się to zmieniło. Najpierw wygrałam Makinito Contest, a potem Puchar Świata. Taka rywalizacja dodatkowo nakręca i cieszy.
Był też brąz Mistrzostw Europy.
Był, po raz drugi w mojej karierze i po raz drugi w Bratysławie. Mistrzostwa Europy we freestyle’u kajakowym rozgrywane są co dwa lata. Cztery lata temu odbywały się w tym samym miejscu i też zdobyłam wtedy brązowy medal, ale tym razem z dwa razy wyższym wynikiem. Całe zawody odbywały się jednak inaczej. Od pierwszego etapu utrzymywałam się na pozycji liderki – po eliminacjach i półfinałach. Finał był jednak dużo cięższy. Zdobyłam, brązowy medal, z którego bardzo się cieszę. Swój najlepszy przejazd wykonałam w półfinale. Był to jednocześnie najwyżej punktowany przejazd podczas całych zawodów, ale niestety nie w finale, gdy się to najbardziej liczy. Pozostał więc mały niedosyt, ale wszystkiego mieć nie można. Zamierzam nadal ciężko pracować i zobaczymy co przyniesie kolejny rok.
Ile lat zajęło pani dojście do tego etapu?
Teraz mija siódmy rok odkąd startuję. Po roku treningów freestyle’owych zdobyłam mistrzostwo Polski. W 2013 roku po raz pierwszy stanęłam na podium zawodów międzynarodowych. Po trzech latach zdobyłam brąz Mistrzostw Europy. W 2015 wywalczyłam pierwszy złoty medal Pucharu Europy i zajęłam drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Rok 2016 przyniósł srebro Pucharu Świata, a 2017 pierwsze miejsce z czterema złotami Pucharu Europy. Ten rok to zwycięstwo w Pucharze Świata i brąz Mistrzostw Europy.
Czy w pani głowie są już pomysły na kolejne ewolucje?
Mam parę pomysłów, ale nie są proste. Czasem, gdy mam nowy pomysł, podpuszczam Tomka, żeby spróbował to zrobić. Zazwyczaj trenujemy razem, wspieramy się podpowiedziami i szalonymi pomysłami. Na takie właśnie nowe figury mamy lukę w regulaminie. Trophy move jest nową widowiskową figurą nieujętą w regulaminie. Jest już parę takich figur, które wykonywane są przez część zawodników, ale jeszcze nie doczekały się swojego miejsca na liście figur w regulaminie. W swoich przejazdach czasem wykonuje Woo Tricky, które jest oceniane jest jako Trophy 2. Tomek wygrał Mistrzostwa Europy w tym roku wykonując swoją nową figurę, która oceniono jako Trophy 3. Chyba jako pierwszy dostał Trophy najwyższego poziomu podczas zawodów.
Zastanawiam się czy Zofia Tuła czuje się bardziej sportowcem czy może bardziej takim freakiem w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Dobre pytanie. I tym i tym. Na początku byłam zdecydowanym freakiem, ale żeby zacząć odnosić sukcesy musiałam się trochę przebranżowić w sumiennego sportowca. Ogólnie to uważam siebie za osobę nieco leniwą, ale jak już się za coś zabiorę to robię to na całego. Tak właśnie jest z kajakarstwem. Dojście do tego poziomu, na którym teraz jestem kosztowało mnie wiele wyrzeczeń i ciężkiej pracy. W sumie muszę przyznać, że jestem totalnie zbzikowana na tym punkcie i potrafię dopasować całe swoje życie po to by móc uprawiać freestyle kajakowy.
Gdyby kazano pani pływać statecznie kajakiem potrafiłaby pani sobie z tym poradzić czy brakowałoby jednak tej adrenaliny?
Zależy na jak długo. Czasem pływam dla zabawy, ale gdybym miała całkowicie zostawić białą wodę to bym się nie zgodziła . To co pociąga mnie w kajakarstwie to właśnie to, że dużo się dzieje. Czy to na fali, odwoju, wodospadzie lub bystrzu. Lubię to, że jak woda szybko płynie i można poszaleć.
Dziennikarz radiowy i telewizyjny. W latach 2013-2016 redaktor naczelny portalu Juventum.pl Autor powieści "Pragnę, Kocham, Nienawidzę". Sport to dla niego nie tylko wyniki i zwycięstwa, ale wartości, które za sobą niesie.